W dzisiejszej Ewangelii Jezus mówi o konieczności „wywyższenia się” czyli ukrzyżowania, aby dokonać zbawienia wszystkich ludzi. Ilustruje tę prawdę przykładem o ziarnie w kontekście wizyty pogan (Greków), którzy przybyli do Jerozolimy, aby oddawać cześć Bogu w czasie żydowskiej Paschy. Tutaj Jan chce nam powiedzieć, że niektórzy przedstawiciele pogańskiego świata również chcieli „zobaczyć” Jezusa. W tym czasie mogli go zobaczyć tylko wzrokiem, fizycznie. Ale nadejdzie czas, kiedy „zobaczą” go w wierze jako Zbawiciela świata.
Ale przed taką przemianą najpierw powinno spaść w ziemię „ziarno pszenicy” i obumrzeć. Jezus użył tej metafory, aby powiedzieć o swojej „ godzinie ” śmierci i uwielbienia. Nazywa swoją ofiarę śmierci, swoją godziną uwielbienia, ponieważ staje się ona bramą do Jego zmartwychwstania i wywyższenia. Dając przykład ziarna używanego do siewu w rolniczym środowisku Palestyny, Jezus mówi, że jeśli ziarno pszenicy nie jest zasiane w ziemi, pozostaje samo jako pojedyncze ziarno w koszu. Ale kiedy jest zasiane, zostaje zakopane w ziemi i dopiero umierając, kiełkuje, a później przynosi obfity owoc. Stosuje tę metaforę obumierającego ziarna pszenicy zasianego w ziemi do własnego cierpienia, śmierci na krzyżu i pogrzebu oraz jej kiełkowania do Jego zmartwychwstania. To przyniesie wielki owoc zbawienia wszystkim, którzy w Niego „ wierzą” , to znaczy pokładają w Nim nadzieję. Wtedy Jego uczniowie będą częścią obfitego „ żniwa”, powszechnego daru zbawienia, który Jezus przyniósł zarówno Żydom, jak i poganom.
Po zacytowaniu tej metafory, Jezus określa wymagania wobec swoich naśladowców. Mówi, że nadmierna miłość do siebie nie będzie cechą charakterystyczną jego uczniów. Ilustruje rodzaj samozaparcia, jakiego oczekuje od swoich uczniów, używając przeciwstawnych zwrotów: kochać swoje życie i tracić je. Umiera jak ziarno, aby wykiełkować, wzrosnąć i „przynieść obfity owoc”; i „nienawidzić” swojego życia, aby „zachować je na życie wieczne”. On poucza, że jego uczniowie nie powinni kochać życia w taki sposób, aby cała ich energia była skupiona na sobie, zamiast tego powinni chcieć stracić swoje życie, umrzeć dla swojego egoizmu. Kiedy „umierają” dla siebie, „powstają” w nim do nowego życia. „Umieranie dla siebie” oznacza „ukrzyżowanie” lub „uśmiercenie” własnej woli i powiedzenie „tak” woli Bożej. Chce, aby jego naśladowcy byli gotowi „nienawidzić” swojego życia. Tutaj wyrażenie „nienawiść do własnego życia” nie oznacza intensywnej niechęci do własnego życia. Oznacza to, że uczeń powinien przedkładać Boga ponad wszystko inne być w pełni uwolnionym od siebie i być posłusznym Bogu. Oznacza zastąpienie siebie całkowitym i niepodzielnym oddaniem się Bogu.
Jezus mówi dalej, że uczeń musi chcieć iść za Mistrzem i robić to, co on. Oznacza to, że podobnie jak ziarno pszenicy, również uczeń musi chcieć umrzeć za obfity owoc lub „żniwo” dla zbawienia innych. Nagroda dla całkowitego oderwania od siebie jest „być tam, gdzie jest Jezus”. W odniesieniu do obecnego życia to oznacza, gdzie jest krzyż, tam jest Jezus; i tam też powinien być jego uczeń. Zaparcie się siebie otwiera człowieka na otrzymanie boskiego życia, które nigdy nie umiera. Dlatego tylko zapominająca o sobie miłość lub służba może prowadzić jego naśladowców tam, gdzie on sam się znajduje. „Być tam, gdzie jest Jezus”, może również oznaczać wspaniałe mieszkanie, które miał przygotować dla swoich uczniów w domu Ojca, aby oni również byli tam, gdzie On jest. Swoją śmiercią na krzyżu i wywyższeniem do Ojca (w terminologii Jana „gdy zostanie wywyższony z ziemi”), Jezus wypędza Szatana, władcę tego świata i przyciąga do siebie wszystkich ludzi. Krzyż, który jest znakiem klęski i wstydu, staje się środkiem do pokonania diabła i zgromadzenia wszystkich ludzi we wspólnotę wierzących.
Po omówieniu wymagań i nagrody Jezus szczerze mówi o cierpieniu, którego doświadcza, gdy zbliża się jego „godzina”. Odsłania stan swej duszy, czy przyjąć krzyż, czy od niego uciec. Pragnie, aby Ojciec uratował go od takich cierpień. Ale natychmiast zmienia swoją modlitwę, gdy zdaje sobie sprawę, że przyszedł na świat, aby oddać życie w całkowitym posłuszeństwie Ojcu i uwielbić Jego imię. Kiedy poddaje się woli Ojca, to go wzmacnia.
Okres Wielkiego Postu rozpoczęliśmy w Środę Popielcową z zamiarem gorliwszego praktykowania praktyk wielkopostnych, takich jak uczynki charytatywne i dzielenie się dobrami z potrzebującymi. Dzisiejsza Ewangelia skupia się na przeszkodach dla prawdziwej miłości i na drodze do pokonania ich, przez posłuszeństwo nauczaniu Chrystusa i naśladowanie go. W Pierwszym Liście Jana czytamy, że Bóg jest miłością, a miłość poznaje się, oddając za siebie życie, tak jak Jezus oddał swoje życie za nas. Ale w przeciwieństwie do tego nieustannie doświadczamy wewnętrznego egoizmu, które blokuje prawdziwą miłość.
W pewnym sensie wszyscy ludzie są z natury samolubni, co jest podstawowym instynktem potrzebnym do przetrwania. Bez wątpienia szczera troska o siebie i troska o własne dobro są konieczne. Ten rodzaj usprawiedliwionej „miłości własnej” różni się znacznie od samolubstwa. Nawet biblijne polecenie „Kochaj bliźniego jak siebie samego” zakłada lub miłość do siebie jako naturalny stan wszystkich ludzi. Biblia nakazuje kochać naszych bliźnich, tak jak my już naturalnie kochamy siebie, nie biorąc żadnej lekcji z Pisma Świętego. Jezus codziennie przypomina nam, abyśmy przezwyciężyli tę naturalną skłonność, równoważąc miłość własną z miłością do bliźniego.
Samolubstwo czy egotyzm jest źródłem wszystkich grzechów i jest całkowicie sprzeczny z Bożą naturą. Osoby egoistyczne interesują się tylko sobą i pragną wszystkiego dla siebie. Nie znajdują radości w dawaniu, a jedynie w otrzymywaniu lub braniu. Skupiają się tylko na tym, co mogą otrzymać od innych, ale nigdy nie zawracają sobie głowy myśleniem o tym, co mogą dać innym.
Wiążą się z innymi tylko pod względem przydatności dla siebie. Takie samolubne osoby nie są w stanie kochać nie tylko innych, ale także siebie. Jeśli samolubnie trzymamy się życia, aby chronić nasz własny „mały świat”, pozostaniemy sami jak niezasiane ziarno pszenicy, w koszu, całkowicie nieproduktywni. Jezus był sam na krzyżu, ale jego ofiara wydała owoce w milionach wyznawców. Jezus zaprasza nas dzisiaj, abyśmy raczej rozdawali i dawali życie, niż je ratowali i gromadzili. Tylko rozdając swoje życie z miłości do innych, ratujemy je. Wtedy, gdy umrzemy dla naszego egoizmu, powstaniemy do nowego życia. Dlatego prawdziwa śmierć nie jest śmiercią fizyczną, ale wycofaniem się w siebie i odmową oddania się. Nasze życie staje się owocne tylko wtedy, gdy dajemy życie i umieramy dla naszego egoizmu.
Spójrz na sposoby, w jakie ludzie próbują ratować lub przedłużać swoje życie! Wraz ze wzrostem liczby chorób ludzie stają się coraz bardziej świadomi zdrowia. Skrupulatnie przestrzegają najnowszych medycznych wskazówek dotyczących różnorodnych terapii porannych spacerów, joggingu, ćwiczeń jogi, fizjoterapii, bez cukrowego, bez solnego bez cholesterolowego jedzenia itp. Jeśli pójdziemy wcześnie rano do parków publicznych w wielu miastach jest pełno porannych spacerowiczów i biegaczy. Wszystkie te zdrowotne środki ostrożności są dobre i niezbędne do życia. Ale ważniejsze niż to jest zastanowienie się, dlaczego chcemy żyć dłużej. Jeśli jest to tylko dla własnej sprawności, przyjemności, długiego życia, dobrobytu i bezpieczeństwa, możemy żyć dłużej, ale wkrótce zostaniemy zapomniani! Jeśli nie zadbamy o to, by spędzić życie w służbie dla innych i będziemy żyć tylko dla siebie, nie kiwając palcem, aby czynić dobro innym, to to, co pisze Robin Sharma w jednej ze swoich książek, będzie dotyczyło nas: „Kto będzie płakał kiedy umrzesz? ”
Kim są ludzie, których najbardziej pamiętamy w życiu nawet po ich śmierci? Kim są nasze wzory do naśladowania? Oczywiście ci, którzy robili wszystko, co w ich mocy, aby spędzić swoje życie na hojnej służbie. Byliśmy pod ogromnym wpływem takich wzorców do naśladowania, ponieważ nie myśleli tylko o swoim bezpieczeństwie, ochronie, samolubnych korzyściach i awansie. Tylko poświęcając swoje życie na bezinteresowną służbę, zachowali ją i nadal żyją w naszej pamięci. Jezus zachęca nas, abyśmy nie tylko naśladowali Go, ale także takie wzorce.. Obecnie analitycy społeczni zwracają uwagę, że dzieci najczęściej uważają gwiazdy filmowe i gwiazdy sportu za swoje wzorce do naśladowania, a nie swoich rodziców i nauczycieli! Dzisiejsza ewangelia skłania nas do refleksji nad przyczyną tego,
Zobacz zły wpływ naszych niepowodzeń w pokonywaniu swego egoizmu: stale rosnący wskaźnik korupcji, walk, nienawiści, zgorzknienia, pragnienia zemsty, braku współpracy, obojętności, itd.
W okresie Wielkiego Postu Jezus zachęca nas, abyśmy coraz bardziej spędzali życie w miłości i służbie. Dlatego też, jeśli chcemy żarliwie praktykować miłosierdzie w czasie Wielkiego Postu, musimy uważnie obserwować, kto potrzebuje naszej służby, gdzie jest potrzebna i jak możemy ją pełnić. Nauczanie Jezusa o ofiarnej miłości musi być pokazane w konkretny, praktyczny sposób, odwiedzając chorego, sąsiada, krewnego, nauczanie biednych dzieci; pocieszanie kogoś, kto jest w niebezpieczeństwie lub smutku; wolontariat w służbie społecznej, której inni nie chcą wykonywać; udostępnianie naszych zasobów; stawanie się wrażliwym na potrzeby innych itd. Kiedy aktywnie służymy komuś w potrzebie lub ponosimy ofiary dla dobra innych, „umieramy” dla siebie. Prowadzi to do przeżycia przebłysków radości i chwały życia wiecznego już w jakimś stopniu tu na ziemi, a wreszcie w pełni, kiedy „słudzy” Jezusa dotrą tam, gdzie jest ich Mistrz.
Całe nasze życie to cykl umierania i wzrastania. Kiedy zastanawiam się nad tą zasadą, zdaję sobie sprawę, jak bardzo codziennie muszę walczyć, aby umrzeć dla własnych wygód lub potrzebuję pracować dla innych; jak bardzo muszę przejść od własnej arogancji do pokory, od chłodu i obojętności do gorliwości i entuzjastycznej służby, od mojej własnej strefy komfortu do strefy ofiarowania mojego czasu i energii dla dobra innych. Jeśli chcę umrzeć z powodu swojej arogancji, nietolerancji, wyższości, perfekcjonizmu, postawy „ok, nie jesteś w porządku”, muszę wcześniej policzyć koszty codziennych wyrzeczeń lub samozaparcia.
Umieranie dla siebie nazywa się także ogołoceniem się, tak jak Jezus wyzwolił się ze wszystkich swoich boskich przywilejów, aby stać się posłusznym aż do śmierci na krzyżu. Ten rodzaj śmierci naszego ja jest dla nas formą cierpienia. Podobnie jak Jezus, my również pragniemy, aby Bóg w cudowny sposób zbawił nas od wszelkiego cierpienia. Jesteśmy kuszeni, by buntować się przeciwko woli Bożej i unikać krzyży. Ale podobnie jak Jezus musimy całym sercem poddać naszą wolę, woli Ojca. Dzięki zjednoczeniu z Chrystusem uczymy się uczestniczyć w Jego ofiarnym życiu. Uczymy się krzyżować z Jezusem naszą starą jaźń, aby ciało grzechu mogło zostać zniszczone i abyśmy nie byli już niewolnikami grzechu.